środa, 11 listopada 2015

Od Higashi'ego

Chodziłem po lesie. Panował tam mrok. Było chłodno, lecz mi to zbytnio nie przeszkadzało. Moje serce już przestało dawno odczuwać ciepło, więc przyzwyczaiłem się do tego. Westchnąłem i przyspieszyłem kroku. Ta kilku miesięczna wędrówka zaczynała nie powoli męczyć. Moje tępo jeszcze bardziej przyspieszyło. Teraz normalnie biegłem. Chwilę później wylądowałem na jakiejś polanie. Z niej był przepiękny widok na gwiazdy. Zatrzymałem się i usiadłem w wysokiej trawie. Uniosłem pyszczek do góry i spoglądałem w górę. Nie wszyscy mogą zobaczyć coś takiego. Z podziwiania tego zjawiska wyrwał mnie dźwięk szeleszczących roślin. Od razu wiedziałem, że ktoś się do mnie zbliża. Wstałem i zastrzygłem uszami. Hałas wydobywał się z mojej prawej strony. Zacząłem biec przed siebie i zmylać tajemniczą postać. Zostawiałem za sobą kręte ślady ugniecionej trawy, aby wróg mnie nie dogonił. Jednak okazało się, że nieznajomy był dosyć inteligentny i wiedział gdzie jestem. Po chwili coś, lub ktoś na mnie skoczył. Szarpałem się, lecz na marne, gdyż zwierz przygniótł mnie całym swym ciałem.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz